Jak poprawić odporność organizmu? 20 sposobów

zdrowe jedzenie

Całe wieki temu na porządku dziennym było u mnie ciągłe chorowanie. Ciągłe infekcje i kuracje antybiotykowe były codziennością. Jednak kilka lat temu zadałam sobie pytanie: jak poprawić odporność organizmu? Dzisiaj podzielę się z Wami moimi sposobami, do których doszłam przez te wszystkie lata.

Podana kolejność moich sposobów na poprawienie odporności jest przypadkowa, bo każda z metod działa. Najlepiej jednak działają połączone ze sobą. Nie mogę zagwarantować, że zadziałają na Was. U mnie sprawdzają się bardzo dobrze, dlatego dzielę się z Wami moją wiedzą.

1. Picie tranu

Tak, opowieści rodziców i dziadków o tranie zawsze napawały mnie obrzydzeniem i wstrętem. Miałam zawsze poczucie, że tran to coś okropnego, czego nie da się bezboleśnie wypić.

Jednak jakiś czas temu dostałam poradę od wujka, który praktycznie nigdy nie choruje: „Pij codziennie rano łyżeczkę tranu, a będziesz zdrowa. Ja tak robię od dziecka i mi to służy”.

Zalecenie wujka mówiło, że to ma być prawdziwy tran do picia, a nie jakieś kapsułki.
Postanowiłam spróbować i tym sposobem razem z mężem skończyliśmy w tym tygodniu piątą buteleczkę tranu i zakupiliśmy kolejną.

Jakie są moje wrażenia smakowe? Spodziewałam się czegoś znacznie gorszego. Byłam pewna, że jak spróbuję, to rzuci mną o ziemię albo chociaż wywoła odruch wymiotny. Nic z tych rzeczy. Tran po prostu smakuje jak niedoprawiona ryba w płynie. Szybki łyczek i po chwili człowiek nawet nie pamięta, że coś takiego wypił.

Tran dostarcza nam do organizmu przede wszystkim witaminy A i D, a także kwasów Omega-3 i Omega-6.

Pamiętajcie jednak, by przerwać stosowanie tranu w czasie antybiotykoterapii, a wznowić po jej zakończeniu.

Latem też warto zrobić sobie przerwę od stosowania tranu, gdyż w słoneczne dni wzmaga się produkcja witaminy D w organizmie, a nie chcemy przecież, by doszło do jej przedawkowania.

2. Picie herbatki z hibiskusa

Herbatkę hibiskusową piję od czasu, gdy dostałam ją w prezencie od rodziny, która była w Egipcie. Od razu zachwycił mnie jej piękny, rubinowy kolor i charakterystyczny, kwaskowaty smak.

Nie wszyscy go lubią, ale zarówno mi jak i mężowi przypadła do gustu. Kiedy nam się kończy zaopatrujemy się w nią w sklepach ze zdrową żywnością, czy z ziołami.

Hibiskus ma właściwości odmładzające, zawiera dużo witaminy C, antyoksydanty. Jest bardzo lubiany w medycynie naturalnej, gdyż reguluje cholesterol i pomaga zwalczyć nadciśnienie.
Ma także właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne.

3. Pić świeże soki

cytrusy

Od dłuższego czasu nie kupuję w ogóle soków sklepowych – chyba, że w drodze wielkiego wyjątku – raz w roku. Zainwestowałam w sokowirówkę i wyciskarkę do cytrusów. Z tą kombinacją żyję już od ponad roku i bardzo sobie chwalę.

Kiedy mam ochotę na sok – po prostu wyciskam go ze świeżych owoców i warzyw. Jego smak jest nieporównywalnie lepszy od smaku soków sklepowych. Zawiera w sobie miąższ owoców i ten niepowtarzalny aromat jaki mają w sobie tylko świeże owoce.

Mam do dyspozycji sok prosto z owoców, bez chemii, bez polepszaczy i konserwantów, a przede wszystkim bez dosładzania. Owoce same w sobie są wystarczająco słodkie i pyszne. Soki sklepowe zawsze pozostawiają dziwny niesmak i czuć, że smak nie pochodzi w pełni z owoców, tylko z aromatów smakowych.

4. Pić dużo wody

Należy pić minimum 1,5 litra wody – w zależności od tego jaką mamy masę ciała. Woda ułatwia oczyszczanie organizmu. Dzięki niej nasza krew lepiej krąży w ciele i lepiej są wydalane uboczne produkty przemiany materii, a także różnego rodzaju zanieczyszczenia czy bakterie i wirusy.

Trzeba jednak uważać, żeby nie przesadzić z ilością wypijanej wody, bo można nabawić się zatrucia wodnego.

Jednak picie wody w zgodzie z zaleceniami co do naszej masy ciała zaowocuje tylko pozytywnymi efektami. Lepszym nawodnieniem organizmu, lepszym wyglądem skóry i lepszą pracą całego naszego ciała.

5. Pić soki i napoje uodparniające

Natura jest chodzącą apteką. W sezonie letnio-jesiennym robię wiele soków z owoców sezonowych, by zatrzymać ich prozdrowotne właściwości na dłużej.

W zeszłym sezonie moja spiżarnia wzbogaciła się o soki z czarnego bzu, czeremchy i aronii. Wszystkie te owoce mają silne właściwości przeciwzapalne i zwalczające przeziębienia.

Pijamy je profilaktycznie lub w sytuacji, gdy byliśmy narażeni na kontakt z producentami zarazków – gdy spotkaliśmy się z kimś, kto był przeziębiony albo w okresie dużej zachorowalności – gdzie można spotkać wokół siebie całe tłumy zakatarzonych ludzi np. w sklepach.

Poza sokami z owoców mających właściwości lecznicze wyprodukowaliśmy w tym roku również napoje o właściwościach uodparniających … nalewki z aronii i czeremchy. Są to napoje alkoholowe, więc trzeba rozważnie podchodzić do ich spożycia.

Muszę przyznać, że są skuteczne, bo wypite po kieliszku w sytuacji bezpośredniego zagrożenia przeziębieniem czy infekcją działają cuda. Pamiętajcie jednak, by nie przesadzać z ich spożyciem … co za dużo, to nie zdrowo!

6. Jeść rzeczy mało przetworzone

Zwracam uwagę na to, by kupować rzeczy, które nie zawierają substancji konserwujących ani polepszaczy i związków z grupy E. Nie zawsze to jest możliwe. Jednak staram się, jak mogę.

Zamiast korzystać z rzeczy gotowych, przygotowuję dużo rzeczy we własnym zakresie. Produkcja domowych wędlin i pieczywa nie jest mi obca. Lubię wyzwania kulinarne i z radością się ich podejmuję.

7. Nie przegrzewać się

Dawno temu w ciągu zimy ubierałam się bardzo, bardzo ciepło. Tony ubrań, rajstop, kalesonów, kilka warstw bluzek itp. – żeby czasem nie zmarznąć … takie motto wyznawałam. Jednak z czasem stwierdziłam, że przegrzewanie się jest większym wrogiem mojego zdrowia, niż chwilowe wychłodzenie.

Od kilku lat nie stosuję w zimie rajstop czy kalesonów, jeśli temperatura nie spada poniżej -5 stopni Celsjusza. Wystarczają mi w zupełności spodnie jeansowe lub grubsze getry.

Za kurtkę w większości przypadków służy mi grubszy polar. Chyba, że jest przenikliwy wiatr lub poniżej -5 stopni Celsjusza albo sytuacja nie pozwala na założenie polara – nie we wszystkie miejsca wypada ubierać polar, czy też nie do każdego stroju pasuje.

8. Ruszać się

Ten punkt niestety u mnie jest nie zawsze spełniany, bo cały czas pracuję nad tym, by wpaść w rytm regularnych ćwiczeń. Jednak zauważam, że kiedy się ruszam, to czuję się dużo lepiej. Mam więcej energii i sił do działania.

Znajomi, którzy trenują coś na co dzień, zachwalają, że dzięki temu nie imają się ich żadne przeziębienia. Jeśli jednak coś ich dopadnie, to dużo szybciej im przechodzi. Twierdzą również, że ruch w trakcie przeziębienia sprzyja szybszemu krążeniu krwi, poceniu się, a co za tym idzie szybszemu wydalaniu z organizmu bakterii i wirusów. Faktycznie, gdy się na nich patrzy – rzadko kiedy chorują.

9. Dotleniać się

Tak samo jak nasz organizm potrzebuje odpowiedniego nawodnienia, potrzebuje też odpowiedniego dotlenienia.

Pamiętajmy o tym, by poświęcić w ciągu dnia czas na świadome oddychanie. By kilka razy w ciągu dnia usiąść w skupieniu i skoncentrować się na własnym oddechu. Wziąć kilka głębszych oddechów. Otworzyć okno, przewietrzyć pomieszczenie, w którym pracujemy.

10. Stosować czosnek i cebulę

czosnek

Czosnek i cebula mają doskonałe właściwości odkażające. Wspaniale zwalczają wszelkiego rodzaju infekcje. Jednak ich jedzenie na co dzień ma działanie profilaktyczne.

Wiem, wiem … ich zapach nie zawsze pozwala na to, by bez skrępowania je spożywać w dużych ilościach. Czytałam kiedyś takie stwierdzenie, że „gdyby całe społeczeństwo jadło czosnek, to nikt nie czułby tego zapachu, a wszyscy byliby zdrowi”.

Kiedy tylko mogę dodaję czosnek i cebulę do moich potraw albo spożywam na surowo.

11. Jeść miód

miodek

O zdrowotnych właściwościach miodu napisano już chyba wiele opasłych tomów. W zależności od rodzaju – miód działa na poszczególne schorzenia. Jednak praktycznie każdy miód ma właściwości antybiotyczne i pomagające w zwalczeniu drobnoustrojów.

Od dziecka jestem miłośnikiem tego słodkiego wytworu natury. Zawsze na zimę wyposażam się w kilka słoików miodku prosto od pszczelarza. Nie ufam sklepowym mieszankom miodów z Unii Europejskiej i innych krajów … ich konsystencja i smak pozostawiają wiele do życzenia.

Taki miodek prosto od pszczelarza jest zupełnie innej jakości. Mmmm. Mogę zjadać go z chlebkiem, sam – prosto ze słoika albo rozpuszczony w letniej wodzie w postaci napoju … po prostu w każdej postaci.

Wielokrotnie miodowy napój lub zjedzenie 2-3 łyżeczek miodu wyleczyło mi ból gardła.

12. Pić pyłek pszczeli

pszczoła

Pyłek pszczeli jest Inaczej zwany pyłkiem kwiatowym. Pyłek stanowi w ulu jeden z rodzajów jedzonka pszczół. Jest bogaty w białko, sole mineralne, witaminy itd. Pszczoły zbierają go z kwiatów i przy pomocy śliny, miodu i nektaru formują z niego małe kuleczki, które przenoszą potem do ula.

Pyłek można kupić w postaci takich właśnie kuleczek – też od pszczelarza albo w aptece. Zaleca się rozpuszczanie pyłku w letniej wodzie. Z reguły stosuję dwie łyżeczki pyłku pszczelego na pół szklanki wody kilka razy w tygodniu. Niektórzy dodają do niego miodu. Ja wolę jednak spożywać go w formie bez dosładzania.

Smak nie jest jakiś zachwycający – smakuje jak wywar z trawy. Co prawda nigdy nie piłam wywaru z trawy, ale jak powącham rozpuszczony w wodzie pyłek to na myśl przychodzi mi właśnie łąka pełna kwiatów i słoneczny letni dzień.

Dlaczego ludzie powinni spożywać pyłek pszczeli?

Dobroczynne właściwości pyłku kwiatowego były znane już w starożytności. Jednak współczesna nauka również potwierdza jego korzystny wpływ na zdrowie. Zawiera wiele witamin i mikroelementów.

Pyłek poprawia stan zdrowia, wzmacnia odporność organizmu. Ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze. Reguluje procesy trawienne. Wzmacnia organizm, który jest poddawany czynnikom stresogennym. Korzystnie wpływa na układ krwionośny. To taki suplement z apteki Matki Natury. Można o nim pisać bardzo dużo!

Nie stosujcie go, jeśli jesteście uczuleni na produkty pszczele.

13. Hartować się

kąpiel w morzu

Cóż ten punkt jest w pewnym sensie połączony z punktem siódmym, który dotyczy tego by się nie przegrzewać.

Jakiś czas temu zainspirował mnie pewien starszy jegomość – „Dziarski Dziadek” będący chyba naszą najstarszą, polską gwiazdą YouTube. O jego sposobach na długowieczność i hartowanie organizmu możecie obejrzeć filmy m.in.: tutaj

Idąc za przykładem Dziarskiego Dziadka postanowiłam zainwestować w swoje dobre zdrowie i długowieczność – w końcu obiecałam pradziadkowi, że dociągnę setki i słowa dotrzymam :-).

Jak się hartuję? Cóż od połowy maja do września kąpię się w przydomowym, ogrodowym basenie. Nie jest to jakiś wielki basen – ot zwyczajny, marketowy basenik.

Ze zwykłymi kąpielami przenoszę się w jakichś 80% na zewnątrz budynku. Może brzmi to hardcorowo, ale taka jest prawda. Biorę prysznic wprost z ogrodowego węża (zamieniam tylko końcówkę do podlewania warzyw i owoców na końcówkę prysznicową). Woda ma różną temperaturę. Czasami, gdy jest nagrzana przez słońce – jest bardzo ciepła. Czasami – ma temperaturę komfortową, a czasami jest po prostu zimna jak cholera. Cóż – takie uroki hartowania organizmu.

Po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja i temperatura wody nie robi mu już większej różnicy. Nawet mycie głowy w strugach zimnej wody przestaje być wyzwaniem.

prysznic

Podobną terapię stosuje mój mąż i też jest zahartowany.

W trakcie jesieni i zimy stosujemy w domu raczej chłodne prysznice. Ciepła woda nas parzy i nie czujemy się komfortowo. Z utęsknieniem czekamy na pierwsze, ciepłe, późno wiosenne dni, by móc powrócić do kąpieli wodno-powietrznych na zewnątrz.

W zimie dodatkowo, stosuję jeszcze bose spacery po śniegu … brzmi strasznie? Jest całkiem przyjemne. Trzeba tylko pamiętać, by nie wędrować po śniegu zbyt długo i po zabiegu śnieżnego spaceru dobrze osuszyć stopy i ubrać ciepłe skarpety.

14. Jeść dużo warzyw i owoców

Poza piciem soków ze świeżych warzyw i owoców warto pamiętać o ich spożyciu na surowo. Zawierają wiele błonnika i cennych witamin. Mogą stanowić zdrową przekąskę na podwieczorek czy drugie śniadanie.

15. Myśleć pozytywnie

Cóż, wbrew pozorom myślenie odgrywa tutaj dość dużą rolę. Wiecie, że można zachorować przez autosugestię? Ktoś nam powie: „żebyś czasem nie był chory”; „nie rób tak bo się przeziębisz”; „źle wyglądasz, czy dobrze się czujesz?”.

Czytałam, że gdzieś robiono badania nad wpływem negatywnej sugestii na ludzi. Na statku podchodzono do ludzi i mówiono im ze zmartwionym wyrazem twarzy, że nie najlepiej wyglądają i czy aby na pewno nie bierze ich choroba morska? Ci ludzie zaczynali naprawdę czuć się źle i dostawali objawów choroby morskiej.

To samo stwierdzenie mówiono też marynarzom, którzy też byli na statku. Oni negatywną sugestię przyjmowali z uśmiechem na twarzach i zapewniali osobę pytającą, że czują się wyśmienicie i nic im nie dolega.

Warto wziąć to pod uwagę, gdy ktoś zapyta nas kolejny raz, czy aby na pewno nie czujemy się źle?

16. Pić zioła

Nie wiem na ile ten sposób wpływa na poprawę mojej odporności, jednak chcę o nim wspomnieć, bo też go stosuję.

Kilka razy w tygodniu zamiast zwykłej herbaty piję po prostu zioła – napar z mięty, rumianku, lipy czy pokrzywy. Piję, bo lubię. Nie żebym wprowadzała do swojej diety jakąś ziołową kurację. Po prostu smakują mi te napary i kilka razy w tygodniu je stosuję.

Powiem Wam, że dobrze mi służą i nie mam dzięki nim żadnych dolegliwości trawiennych. Każde z tych ziół ma wiele dobrych, prozdrowotnych właściwości, także nie rezygnuję z picia.

17. Myć zatoki

Jakkolwiek dziwnie brzmi ten punkt – to mycie, a właściwie płukanie zatok też bardzo dobrze wpływa na stan moich dróg oddechowych.

Często cierpiałam na zatkany nos tuż przed spaniem. Przez cały dzień było wszystko w porządku, jednak gdy ułożyłam się w najwygodniejszej pozycji do spania … zaczynał się problem z zatkanym nosem i musiałam wstawać by wysmarkać nos. Było to bardzo uciążliwe.

Sąsiadka poleciła mi zestaw do płukania zatok, który ona stosuje przy katarze. Postanowiłam spróbować. Kupiłam sobie w aptece specjalną buteleczkę z dozownikiem i saszetkami soli, by zrobić wodny roztwór soli do płukania nosa i zatok. Gdy saszetki się skończą, można w domu samemu zrobić odpowiedni roztwór soli.

W moim przypadku zadziałało to bardzo dobrze. O ile sama czynność dla bardziej wrażliwych może wydawać się odrażająca, to nie należy wcale do trudnych. Po prostu płukanie zatok to kwestia wprawy. Powinno być takim samym zabiegiem pielęgnacyjnym jak mycie uszu.

Gdy pierwszy raz wypłukałam zatoki, bardzo się zdziwiłam, jakie „skarby” kryły się w ich wnętrzu. Po prostu oniemiałam. Przez kilka dni z rzędu podczas płukania zatok pozbyłam się dużej ilości różnego rodzaju zaschniętych glutów i skrzepów. Sama nie wiem, jak to mogło się tam pomieścić? No w każdym razie, teraz płukanie stosuję profilaktycznie, by po całym tygodniu przeczyścić nos i zatoki z zanieczyszczeń, które się tam mogły nagromadzić.

Po tym „zabiegu” poprawiło się znacznie moje powonienie i w końcu zasypiam bez zatkanego nosa.

18. Pić czystek

Słyszałam, że czystek należy do tej grupy ziół, które mają bardzo szeroką gamę zastosowań i korzystny wpływ na zdrowie. Internetowy opis mówi o olbrzymiej zawartości antyoksydantów i polifenoli (czymkolwiek by były, zachwalają, że mają dobry wpływ na organizm). Ma właściwości przeciw zapalne i przeciwnowotworowe.

Jeszcze nie stosowałam tego zioła, ale myślę, że profilaktycznie od czasu do czasu zaparzę sobie szklaneczkę. Czy macie jakieś doświadczenia z tym ziołem?

19. Chodzić na bosaka

bose stopy

Wiecie, że odporność organizmu można poprawić też przez chodzenie na bosaka i to nie tylko w domu?

Bardzo często w ciągu sezonu basenowego pozbywam się w ogóle obuwia i chodzę po moim podwórku na bosaka. Większość czasu spędzam jednak niczym hobbit i buszuję bosymi stopami po podłożu Gdy wybieram się w jakieś bardziej cywilizowane regiony, zwykle towarzyszą mi sandały albo klapki.

Jednak w warunkach domowo-wiejskich staram się nie używać butów. Brzmi niedorzecznie? Niekoniecznie! Chodzenie na bosaka ma bardzo pozytywny wpływ na zdrowie, a doświadczanie świata gołą stopą niesie za sobą wiele pozytywnych doznań.

Dotykanie gołą stopą różnych powierzchni, to zupełnie inne doświadczenie niż dotykanie jej rękami. Nasze stopy odbierają wiele wrażeń i trudno opisać je słowami. To tak, jakby pełniejsze odbieranie dotyku, temperatury i faktury powierzchni. Doświadczamy delikatnego masażu stóp – naturalnej akupresury. W stopach mieści się większość zakończeń nerwowych naszych narządów.

Chodzenie na bosaka po porannej rosie i po ziemi hartuje nasz organizm. Przyzwyczajamy go do zmian temperatury i uodparniamy na infekcje.

bosy spacer

Chodząc bosymi stopami po różnej fakturze podłoża uczymy się ostrożnego stawiania stóp, tak by ich nie poranić. Zmienia się też nasz sposób ułożenia stopy – na bardziej naturalny. Odzyskujemy to, czego pozbawiło nas obuwie – naturalne ułożenie stopy na podłożu, przez co lepiej kształtują się mięśnie stopy i stopy stają się silniejsze.

20. Imbir

Imbir jest nieodłącznym elementem moich rozgrzewających napojów w okresie jesienno-zimowym. Stosuję go jak dodatek do imbirówki, którą przygotowuję z wody, cynamonu, cytryny i miodu. Taki trunek rewelacyjnie rozgrzewa i zabezpiecza przed pojawieniem się niechcianej infekcji.

Do pewnego czasu imbiru używałam tylko w postaci sproszkowanej, jednak od jakiegoś czasu przerzuciłam się na wersję świeżą. Ma bardziej intensywny smak i mocniejszy aromat.

Imbir jest dobry na trawienie, bóle miesiączkowe, mdłości, poprawia koncentrację, a także jest skuteczny przy przeziębieniach – ma silne właściwości odkażające np. jamę ustną.

A jakie są Wasze sposoby na poprawę odporności organizmu?

Komentarzy: 14

  1. Aneta 27 lutego 2016 o 15:39

    Jak zwykle skorzystam z Twoich cennych porad. Też mam duży problem z przeziębieniami i praktycznie wszystkie Twoje wskazówki mi się przydadzą 🙂 Dzięki i buźka :*

  2. Anna 29 lutego 2016 o 08:35

    Zgodzę się, choć – pyłek jest pyszny! Ja bym mogła go tak po prostu schrupać, tylko że rozpuszczony działa o niebo lepiej 🙂

    Podziwiam hartowanie, ja póki co raczej się ubieram grubo i i tak mi zimno 🙂

    A płukanie zatok. hmmm może warto?

    • Paulina 29 lutego 2016 o 12:12

      Spróbuj płukania zatok! Może akurat Ci się spodoba.

  3. Bookendorfina Izabela Pycio 29 lutego 2016 o 08:37

    Zebrałaś chyba wszystko, co na ten temat powinno się wiedzieć, aby pomóc naszemu organizmowi. Zastanawiałam się, czy można jeszcze coś dodać, ale raczej nie. 🙂 Do tych zasad także nasza rodzina się stosuje. 🙂

    • Paulina 29 lutego 2016 o 12:11

      Super, że stosujecie się do tych zasad!

  4. Anszpi 29 lutego 2016 o 08:52

    Ja zamiast pić tran to łykam go w tabletkach 😉

  5. AniaGotuje 29 lutego 2016 o 09:35

    Bardzo kompletna lista.. podoba mi się. Przegrzewanie i zła dieta są najgorsze. Nie mogę patrzeć jak młodzież chodzi bez czapki zimą.. bo włosy źle wyglądają i wstyd.. straszne!

    • Paulina 29 lutego 2016 o 12:10

      Masz rację! Czapka w zimie jest obowiązkowa!

  6. Babownia 29 lutego 2016 o 22:38

    Jejku! Wszystko bardzo fajne i podpisuję się pod tym. Przerażają mnie tylko te zatoki 🙂 Brzmi kusząco, ale się boję 🙂 Ale w sumie …. Kiedyś zgubiłam rękawiczki, a potem dużo chorowałam na zatoki XD Może się znajdą XD Pozdrawiam!

    • Paulina 1 marca 2016 o 05:48

      No właśnie, kiedyś – w latach młodzieńczego buntu – nie nosiłam czapki i przeziębiłam zatoki … od tamtej pory zaprzyjaźniłam się z czapką 😀

  7. Magda 5 marca 2016 o 09:48

    Super zestawienie 😉
    Znam i stosuję większość tych sposobów (wiem, że tran jest dobry, ale z racji wegetarianizmu go nie tknę, no i może przez wspomnienia z dzieciństwa).
    Ja do tego wszystkiego, co jest niebywale pomocne dodałabym – wysypiać się. Bo pamiętam, jak po styczniu, w którym cały miesiąc spałam po 4 godziny na dobę, i jadłam mnóstwo warzyw, brałam suplementy, piłam soki, zioła etc – rozchorowałam się, tak na minimum tydzień. Po prostu z przemęczenia 😉

    Zainteresowało mnie natomiast to płukanie zatok – w życiu o tym nie słyszałam, chyba się zainteresuję, choć nie brzmi zbyt przyjemnie (:

    Pozdrawiam.

    • Paulina 5 marca 2016 o 10:21

      Masz rację! Wysypianie się też jest bardzo ważne! Jak człowiek jest niewyspany, to dopada jakieś takie ogólne osłabienie całości.

      Płukanie zatok brzmi przerażająco, ale nie jest jakimś strasznym przeżyciem 🙂

Pozostaw komentarz