Czy bajki mogą nauczyć nas, jak żyć? Recenzja książki.

pozwól że ci opowiem

Moja subiektywna recenzja książki „Pozwól, że ci opowiem … Bajki, które nauczyły mnie jak żyć”

Słysząc od Was pozytywne informacje, że chcielibyście przeczytać na blogu recenzję jakiejś książki albo książek, które polecam, postanowiłam zabrać się do dzieła i stworzyć cykl dobrych książek, które moim zdaniem warto przeczytać.

Zacznę dzisiaj od książki pod tytułem „Pozwól, że ci opowiem … Bajki, które nauczyły mnie jak żyć”, której autorem jest Jorge Bucay. Trafiła ona w moje ręce całkiem niedawno. Z reguły kupuję książki i moje półki uginają się pod ich ciężarem. Z tą książką było inaczej. Pożyczyła mi ją znajoma. Jednak po lekturze pożyczonej książki stwierdzam, że warto by było ją zakupić do swojej kolekcji. Bo to jest książka, do której warto wracać.

Sama książka jest w formie opowieści o losach młodego mężczyzny imieniem Demián. Bohater nie potrafi odnaleźć się w swoim życiu i trafia do psychoterapeuty, który stosuje wobec niego ciekawą terapię – poprzez bajki, które zmuszają chłopaka do myślenia i samodzielnego odnalezienia rozwiązań swoich problemów. Swoje bajki autor czerpał z opowieści różnych kultur (hinduskiej, żydowskiej, buddyjskiej, chrześcijańskie)

Gdy dostałam książkę, zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno czytanie bajek będzie mi w jakimkolwiek stopniu pomocne. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać książka? Czy bajki będą w niej przekazywane tak, jak ma to miejsce w bajkach dla dzieci? Ale jak to się mówi, nie należy oceniać książki po okładce.

Stwierdziłam, że jeżeli mam czytać bajki, to tylko przed snem, jak za starych, dobrych czasów. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po przeczytaniu pierwszej bajki zrozumiałam, że to wcale nie była taka zwyczajna bajka.

To była bardzo głęboka historia, która mocno pokazywała, jak nasze przekonania z dzieciństwa, czy inne przekonania, w które wierzymy, mogą skutecznie zablokować nas w chwili obecnej przed pójściem naprzód.

Z każdą kolejną bajką coraz bardziej podobał mi się świat książki, którą mogłabym przeczytać w jeden wieczór. Dość szybko czytam i ta mająca 228 stron książeczka, była łatwym kąskiem do przekąszenia. Jednak nie pozwoliłam sobie na to. Postanowiłam rozsmakować się w niej. Dawkować sobie zawarte w niej bajki. Maksymalnie trzy na jedno posiedzenie. Tak, by na spokojnie móc przetrawić wszystkie wartościowe informacje, które były zawarte pomiędzy wierszami.

Przyjęta strategia czytania przed snem była całkiem dobra. Z tym jednym minusem, że nie zasypiałam od razu po zakończeniu lektury, tylko analizowałam to, co przeczytałam. Zastanawiałam się jak to, co przeczytałam, przekłada się na moje życie i jakie wnioski mogę z tego wyciągnąć. Czyli jak widzicie, to nie było tylko czytanie dla czytania. Lektura zmuszała do myślenia. Mogę powiedzieć, że nawet do głębokich przemyśleń.

Najciekawsze jest to, że pewnego wieczoru, gdy byłam w trakcie czytania książki, postanowiłam przeczytać jedną bajkę mężowi. W sumie nie zastanawiałam się za bardzo, którą wybrać. Stwierdziłam, że pierwszą lepszą ze zbioru – padło na pierwszą.

Powiedziałam, że przeczytam mu bajkę do snu. Spojrzał zaintrygowany na mnie. Co prawda mina nie zdradzała za dużego zainteresowania, ale położył się obok mnie i zamknął oczy. Byłam pewna, że zaśnie i nie dotrwa do końca bajki. W końcu nie jest zwolennikiem takiego gatunku literatury. Jednak gdy skończyłam czytać, otworzył szeroko oczy i powiedział: – Co to za książka? – odpowiedziałam mu jaki ma tytuł i w skrócie opowiedziałam, jak trafiła w moje ręce. – A możesz ją potrzymać jeszcze trochę dłużej? Też ją przeczytam! – i tak jak powiedział, przeczytał od deski do deski.

Całość książki ma charakter przemyślanej historii. Wygląda tak jakbyśmy byli uczestnikami psychoterapii Demiána. Razem z nim borykamy się z problemami, jakie nękają głównego bohatera i razem z nim – uczestniczymy w bajkowej psychoterapii. Psychoterapii, która w nieco alegoryczny sposób tłumaczy bohaterowi, co dzieje się w jego głowie. Przy okazji terapii bohatera możemy spojrzeć z dystansem na nasze życie, na jego problemy, na nasze relacje z innymi ludźmi i ze samym sobą.

Jednak jak każda książka, ma też pewne niedociągnięcia. Czyli teraz napiszę słów kilka o minusach książki.

Przede wszystkim jest za krótka – serio. Gdy się kończy, człowiek jest zdziwiony i mówi, ale jak to? Już? Tak szybko?

Drugą słabą stroną książki jest, w moim odczuciu, jej lekka chaotyczność. Czasami nie do końca wiedziałam, co dzieje się z głównym bohaterem. Przeskoki akcji były tak szybkie, że zastanawiałam się co się stało i jak to się stało, że główny bohater znalazł się w takim, a nie innym stanie emocjonalnym.

Jednak w całości oceniam książkę jako bardzo dobrą. Należy do grupy tych, które skłaniają do myślenia, do zastanowienia się nad samym sobą. Wywołuje uśmiech na twarzy. Daje poczucie, że każdy – nawet najgorszy problem – można rozwiązać. Że bardzo często największe bariery tkwią w naszych głowach i od tego, jak pokierujemy naszym myśleniem (i działaniem), zależy to, jak dalej potoczy się nasze życie.

Bardzo dobre jest to, że Jorge Bucay nie mówi wprost o rozwiązaniach. On przedstawia alegoryczną opowieść i czytelnik sam dochodzi do odpowiednich wniosków. Gdyby powiedział: zrób tak i tak, moglibyśmy się zbuntować. On nam tylko wskazuje drogę, ale to my sami podejmujemy decyzje i odnajdujemy rozwiązania.

A co na temat książki powiedział mąż? Oto jego ocena:
„Autor książki w bajkowy sposób przedstawia jak należy sobie radzić z różnymi ludzkimi słabościami i problemami. Książka jest napisana przyjaznym dla czytelnika językiem. Była zdecydowanie za krótka – za mało stron i za mało bajek. Gdy książka się kończy z żalem się ją zamyka i z żalem odkłada na półkę.”

Może ktoś z Was przeczytał jakąś dobrą książkę ostatnio? Jeśli tak, to proponuję byście podzielili się ze mną informacją o niej w komentarzach.

Komentarzy: 2

  1. Martyna 13 października 2015 o 10:08

    Bardzo ciekawie to brzmi… Może gdzieś ją znajdę to przeczytam 🙂 Lubię takie książki prowokujące do myślenia nad pewnymi sprawami codziennymi, na które z reguły nie mamy czasu.

Pozostaw komentarz