Ratunku! Kobieta za kierownicą!

ratunku! kobieta za kierownicą!

Czy kobiety są rzeczywiście kiepskimi kierowcami? Kobieta, a baba za kierownicą? Czy mężczyzna kierowca może być babą? Czy mężczyzna może stworzyć babę za kierownicą? Odpowiedzi na te pytania możecie znaleźć w moim artykule.

Czy kobiety są rzeczywiście kiepskimi kierowcami?

No właśnie jak to jest z tymi kobietami za kierownicą? Czy każda kobieta to kiepski kierowca? Myślę, że dużo tutaj zależy od nastawienia samej osoby kierującej pojazdem. Bycie kierowcą to stan umysłu. Bycie kierowcą to także pokonywanie samego siebie, ciągła nauka odpowiedzialności za siebie i innych, a także stawianie samego siebie w nowych, a nawet czasem trudnych sytuacjach.
Także patrząc w tych kategoriach płeć nie ma tutaj znaczenia.

Znam wiele kobiet, które za kierownicą radzą sobie bardzo dobrze. Myślę, że zaliczam się do ich grona. Nie ma dla mnie znaczenia jaka marka samochodu, wsiądę do każdego i każdym pojadę, choćby na koniec świata. Wiele kobiet przyzwyczaja się do jednego samochodu i obawia się przesiąść na inny model. Myślę, że to kwestia tego jak jesteśmy nastawieni do tego albo jakie doświadczenia zdobyliśmy jako kierowca.

Od początku mojej kariery za kółkiem miałam możliwość, by testować samą siebie na różnych modelach samochodów, nawet podczas kursu prawa jazdy. Najważniejsza dla mnie była zasada, że trzeba przekręcić kluczyk, wrzucić bieg, puścić sprzęgło i dodać gazu, a gabaryty i marka nie miały znaczenia. Wiadomo, do każdego autka trzeba się przyzwyczaić. Ale to dzieje się bardzo szybko. Po przejechaniu kilku kilometrów już wiadomo jak pojazd się zachowuje i jakich reakcji można się po nim spodziewać – jak pracują hamulce, jaki ma promień skrętu, w którym momencie łapie sprzęgło itp.

Także może właśnie dzięki tym doświadczeniom, które zdobyłam na początku mojej drogi do bycia kierowcą, teraz nie mam problemów z korzystaniem z różnych samochodów.

Myślę, że bycie dobrym kierowcą zawdzięczam też mojemu mężowi, który po zrobieniu przeze mnie prawa jazdy wspierał mnie w jak najlepszym prowadzeniu samochodu i dawał sensowne i konstruktywne porady co zrobić lepiej. Nie krzyczał na mnie, nie obrażał się gdy coś poszło nie tak Miał wielką wiarę we mnie na drodze i zawsze stawał po mojej stronie. Cieszę się, że tak właśnie pomógł mi na początku mojej drogi w zdobywaniu doświadczenia „za kółkiem”.

Moje obserwacje znajomych i rodziny były przerażające. Mężczyźni, gdy dopuścili kobiety do prowadzenia samochodu cały czas na nie krzywo patrzyli, krzyczeli, obrażali, stresowali i jeszcze bardziej pogarszali sytuację na drodze. Koszmar! Nic dziwnego, że potem jest tyle przerażonych kobiet na naszych drogach robiących głupstwa. Jak mają być spokojne, jak mężczyzna obok zamiast ją wspierać doprowadza ją do szału?

Cieszę się, że mam obok siebie takiego cudownego mężczyznę i kierowcę w postaci mojego męża.
Zawsze kiedy ktoś go pyta, czy daje mi prowadzić auto? I czy nie boi się ze mną jeździć? Odpowiada, że jestem bardzo dobrym kierowcą i nie widzi problemu. A rozmówcę z reguły zatyka i dziwi jego odpowiedź. Tylko, że potem jego koledzy jak chcą jechać w dłuższą trasę samochodem ze swoimi kobietami, to niestety nie mają zmiennika za kierownicą, bo kobieta stwierdza, że nie będzie prowadzić w jego towarzystwie, albo że się boi i nie poprowadzi. U nas nie ma tego problemu. Zawsze się zmieniamy za kierownicą. Czasami ja prowadzę, a mąż śpi obok i nie boi się, bo wie, że go dowiozę do celu. Kolegom pozostaje tylko zazdrość i plucie sobie w brodę, że nie potraktowali swoich kobiet inaczej.

Jednak co zrobić, gdy nie jest tak różowo i obok nas usiądzie tyranizujący facet, który chce rządzić w samochodzie, pomimo że to my prowadzimy samochód?

Oj zdarzały mi się takie przypadki. Na szczęście moje poczucie własnej wartości za kierownicą było na tyle wysokie, że nic sobie z tego nie robiłam, nie brałam przytyków do siebie. Osobnikowi narzekającemu na mój styl jazdy grzecznie oznajmiałam, że wcale nie musi ze mną jechać, że w każdej chwili mogę się zatrzymać i umożliwić mu pokonanie dalszej części drogi o własnych siłach, na piechotę.

Z reguły reagowali w ten sposób, że się uciszali albo obrażali, ale żaden nie wysiadł, tylko zaciskali zęby i podróżowali dalej ze mną. No, ale to były początki mojego jeżdżenia, teraz to właściwie już nikt nie przejmuje się tym, że prowadzę samochód. Nabrali zaufania i pewności, a także moje umiejętności się poprawiły od chwili zrobienia prawa jazdy.

Więc jak to jest z tymi kobietami? Czy są kiepskimi kierowcami? Czy dobrymi?
To wszystko zależy od osoby. Myślę, że są i takie, i takie. Nie można jednak uogólniać i mówić, że wszystkie kobiety za kierownicą są zagrożeniem dla ruchu. Tak jak nie wszyscy mężczyźni są perfekcyjnymi kierowcami. Oburzeni? Tak, są mężczyźni, którzy prowadzą samochody beznadziejnie! Znam takie przypadki! Czasem sama obawiam się wsiadać jako pasażer!

Kobieta, a baba za kierownicą?

No właśnie, czy jest jakaś różnica? Myślę, że znacząca! Kobieta za kierownicą to normalny kierowca, jeżdżący dobrze. Nie robiący żadnych głupot. Nie blokujący ruchu. Ot, przeciętny użytkownik ruchu drogowego. Gdy jedziesz za nią na drodze, nie odróżnisz, czy to kobieta, czy mężczyzna dopóki nie zajrzysz przez przednią szybę.

Natomiast baba za kierownicą to obiekt niosący zagrożenie na drodze. Zatrzymujący się w najmniej oczekiwanym momencie, nie dający żadnych znaków o zmianie położenia na drodze, jadący wolniej niż przewidują przepisy ruchu drogowego, a ponadto nie zwracający uwagi na innych użytkowników ruchu drogowego. Jednym słowem zawalidroga. Obiekt, przez którego można stracić nieco nerwów, a w najgorszej sytuacji roztrzaskać się o niego.

Czy mężczyzna może stworzyć babę za kierownicą?

No właśnie i tutaj trzeba się zastanowić nad tym faktem, czy to, że niektóre kobiety zachowują się za kierownicą jak baby nie jest czasami spowodowane tym, że trochę im pomagacie takimi się stać? No bo przeciętna kobieta decydująca się na prawo jazdy, zdająca egzamin i zaczynająca swoją przygodę z prowadzeniem samochodu jest na takim samym poziomie umiejętności, jak przeciętny mężczyzna w takiej samej sytuacji.

Tylko otoczenie, w którym się znajdzie zaraz po egzaminie i podczas stawiania pierwszych samodzielnych kroków podczas prowadzenia samochodu, wpłynie na to, czy stanie się kobietą za kierownicą, czy przysłowiową babą.

Gdy mężczyzna zda egzamin na prawo jazdy wszyscy wiwatują i się cieszą, gdy kobieta zda egzamin, mówią, że będzie kolejne zagrożenie na drodze. Mężczyznom jest po prostu łatwiej. Z racji płci mają nieco łatwiej na starcie. Nie muszą niczego udowadniać. Po prostu wsiadają za kierownicę i prowadzą. Nikt im niczego nie zarzuca i nie krytykuje ich. Kobieta po zdaniu egzaminu na prawo jazdy musi wszystkim udowadniać, że jest warta tego by posiadać prawo jazdy, że nie jest babą, że jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego. Jednak nie jest to łatwe zadanie, gdy ma ciągle rzucane kłody pod nogi.

Czy mężczyzna kierowca może być babą?

Kiedyś jechaliśmy sobie z mężem przez miasto i nagle jakaś zawalidroga wymuszała ciągle pierwszeństwo i stwarzała zagrożenie na drodze. Mąż nieco zdenerwowany powiedział (no dobra, ściślej rzecz ujmując krzyknął) „Co za baba!” Mówię, „Kochanie, weź pod uwagę, że masz mnie na pokładzie”, w odpowiedzi usłyszałam: „Ty nie jesteś babą! Ty jesteś po prostu kobietą!” Więc wtedy dowiedziałam się jak należy rozróżniać obiekty na drodze. Gdy podjechaliśmy bliżej okazało się, że za kierownicą pojazdu utrudniającego ruch siedzi sobie nie kto inny niż mężczyzna. Spojrzałam pytająco na męża i powiedziałam „To jest FACET!” co małżonek skwitował: „To jest facet? To nie jest FACET! To jest BABA!”.

To trochę tak, jak z rolami w związkach. Czasami płeć nie oznacza tego, kto jest mężczyzną w związku. Mam znajomą parę, gdzie oboje mają prawo jazdy. Oboje zdali egzaminy na prawo jazdy, ale zdecydowaną babą za kierownicą jest mężczyzna. Boi się jeździć. Obawia się wsiadać za kierownicę. Jest spanikowany. Kiedy już jednak zdecyduje się wsiąść i prowadzić to jest totalna katastrofa.

Także widzicie, że płeć wcale nie określa babowatości na drodze. To stan umysłu lub posiadane/nieposiadane umiejętności do prowadzenia pojazdów.

Dlaczego temat kobiety za kierownicą na moim blogu?

Cóż, blog jest o szeroko pojętym rozwoju. Myślę, że prowadzenie samochodu należy do bardzo rozwojowych elementów życia. Musimy poddawać nasz organizm znoszeniu czasami trudnych warunków atmosferycznych. Musimy ćwiczyć koncentrację uwagi, a jednocześnie koordynację wszystkich zmysłów. Musimy ćwiczyć refleks. Być czujnymi. Mieć oczy dookoła głowy. Szybko dostosowywać się do zmieniającego się otoczenia, do zmieniającej się sytuacji i odpowiednio reagować na nią.

Dochodzenie do zdobycia odpowiednich umiejętności prowadzenia pojazdu też nie jest czymś co dzieje się w ciągu jednej chwili, to jest proces – rozwój. Z każdą kolejną jazdą stajemy się coraz lepsi. Właśnie takiego stawania się coraz lepszym w każdej dziedzinie życia Wam życzę.

Jakie jest Wasze zdanie? Kto jest lepszym kierowcą na drodze?

Komentarzy: 4

  1. Marta 20 sierpnia 2015 o 17:43

    Gratulacje dla męża za cierpliwość 😛 Mało jest takich facetów.
    Ja na początku bałam się prowadzić samochód i również miałam niemiłych współpasażerów – nie tylko mężczyzn. Jednak po kilku latach nabiera się wprawy i człowiek już się nie boi, po prostu wsiada i jedzie. Na szczęście też miałam okazję jeździć różnymi samochodami – małymi i dużymi, starymi i nowszymi. To jest naprawdę pomocne.
    Zgadzam się całkowicie ze stwierdzeniem, że zarówno kobiety jak i mężczyźni są czasami przysłowiowymi BABAMI za kierownicą.

    • Paulina 21 sierpnia 2015 o 09:47

      Racja, mąż jest cierpliwy jak nikt inny :). Co prawda teraz gdy prowadzę już nie „czuwa”, teraz jest w stanie zasnąć obok mnie i przekazać całkowicie stery samochodu. Pozdrawiam ciepło!

  2. Aleksandra 10 kwietnia 2019 o 16:00

    Prawo Jazdy posiadam ósmy miesiąc, ale coraz częściej odechciewa mi się prowadzenia auta właśnie ze względu na nieustanną krytykę i uwagi. Partner siedzący ma miejscu pasażera najwyraźniej zapomniał, jak sam przed wielu laty pokonywał lęk przed poruszaniem się w terenie. Nie ma dnia, bym nie usłyszała przytyku co do mojego sposobu prowadzenia. Jestem wypruta z energii. Moja radość ze zdanych egzaminów już dawno uleciała…

    • Paulina 11 kwietnia 2019 o 12:03

      Cześć Aleksandra,
      Najważniejsze to nie poddawać się i jeździć dalej, pomimo uwag Partnera.
      Może poważna i szczera rozmowa z Partnerem o Twoich odczuciach
      mogłaby pomóc rozwiązać tą trudną dla Ciebie sytuację?
      Na szczęście mój Mąż mnie wspierał za kierownicą, ale pamiętam z doświadczenia,
      że jeżeli ktoś krytykował mój styl jazdy, gdy akurat prowadziłam, to
      dostawał od razu karniaka – albo mówiłam grzecznie, że nie życzę sobie
      takich uwag pod moim adresem, albo zatrzymywałam samochód i mówiłam, że
      dalszą część trasy klient pokona na piechotę – żaden nie wysiadł 🙂
      Myślę, że najważniejsze to nie przejmować się głupimi uwagami Partnera
      i jeździć dalej. No bo jak niby inaczej masz się nauczyć jeździć,
      jeśli nie wsiadając za kierownicę? Nie poddawaj się i uwierz w siebie.
      Masz prawo jazdy – jesteś uprawniona do jazdy po drogach, bez względu
      na to, czy się to komuś podoba, czy nie.
      Znam niestety wiele przypadków, gdzie kobiety przestały
      jeździć właśnie przez to, że były szykanowane przez mężczyzn siedzących
      obok. Dlatego nie pozwól sobie na to, by podzielić ich los.
      Może osobny samochód byłby dobrym rozwiązaniem? Tak, abyś mogła jeździć
      sama bez towarzysza na siedzeniu obok?
      Ślę do Ciebie pozytywną energię i moc pozdrowień!
      Paulina

Pozostaw komentarz